Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wanda wcale nie jest brzydka, nie można powiedzieć, aby nie miała inteligencyj — lecz zwichnięte pojęcia...
Enfin, Mamie posłusznym będę... Spróbować nie szkodzi; łatwiej tu się coś zawiązać może, niż gdzieindziej. Sprawa familijna. Mama też zaręczyła mi, że tę myśl podda Staroście z boku, przez osoby obce, i spodziewa się, że potrafią przemówić do jego sumienia.
Być by też bardzo mogło, że Mama sama, jeśli uzna tego potrzebę, przyjedzie do Lwowa. Wypada mi się więc dłużej w mieście zatrzymać...


10. czerwca.

Niepotrzebowałem się spieszyć tak bardzo z powrotem i po drodze wstąpiłem spocząć do poczciwego Gucia. Należało mi się to po nieznośnych strapazzach tej całej wyprawy, pogrzebu i t. p. Szczęściem zastałem Gucia w domu, a jego gościnność wynagrodziła mi doznane niewygody, jakie w naszym kraju spotyka się na każdym kroku. Nie znam domu kawalerskiego na lepszej stopie jak jego. Mówią, że się rujnuje; nie rozumiem tego, zaledwie le strict nécessaire komfortu, widzę u niego porządek wielki... Gdyby na to człowiekowi nie stawało, to żyć nie