Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnie chwile Księcia Wojewody (Panie Kochanku).djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Uchowaj Boże! panie kochanku! — rzekł Książę — a ktoby to śmiał uczynić?... O to bądź spokojny, nikt ci kluczow nie odbierze.
Znać po tej rozmowie Książę skinął na pożegnanie staremu, który już nogą szusnął, gdy ciszej się odezwał:
— Ale proszęż cię Napiórsiu mój, panie kochanku, com o sepeciku mówił, pamiętaj, i słuchaj, opatrz mi jutro starą Wojewodzińską trumnę, czy cała, czy sucha, czy się tam jej co nie stało? kto to wie, ona być może potrzebna. Bez zapasu niedobrze.
Napiórko miał wychodzić, a ja ode drzwi odskoczyłem. Jakoż wysunął się wkrótce, czapkę nasuwając na uszy, zamyślony, a ja powróciłem do pokoju księcia, pełną mając głowę tych trumien, sepetów i różnych rzeczy, których nawet dobrze nie mogłem zrozumieć.
Powiedziałem sobie zaraz, że się Napiórkiewiczowi przypochlebić muszę, aby moją ciekawość zaspokoił i resztę mi zamku pokazał, w której nie byłem jeszcze. Książę tego wieczora, znużony podróżą, usnął prędzej niż zwyczajnie i dał się do łóżka pod kotarę zaprowadzić. Jam też na ziemi rozpostarłszy burkę, położył się i kamiennym snem usnąłem. Raz tylko wśród nocy, obudził mnie Książę, bo przez sen mówić zaczął i śmiać się. Śmiech był, jak za dawnych lepszych czasów, wesoły i swobodny, a mowa tak prędka i żywa jak niegdyś.
— Księcia apostołów Książę Radziwiłł nóżki całuje — mówił przez sen — mam honor się rekomendować, ostatni Wojewoda Wileński. Mam nadzieję, panie kochanku, Mości Książę, iż mi się te rygle otworzą, bo tam na mnie czeka ks. kardynał, Sierotka i Jałmużnik, którzy za mną u Majestatu prosili.
...A tak, Mości Książę, grzeszyło się, ale żeby znowu z lada chamami w czyścu siedzieć, to Radziwiłłowi nie przystało, chyba w osobnej komórce?