Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zaprzężono kolasy, zaszły konie i ruszyli z domu; a gdy wychodzili z niego, wszystkie drzwi się pootwierały, ruszyły na zawiasach i zatrzasły na klucze.
Pierwszego dnia stanęli na noc w miasteczku, drugiego we wsi, trzeciego noc ich zaskoczyła wśród lasu. A noc była ciemna, choć oczy wykól, musieli jechać stępo.
Z gąszczy leśnej wyrwał się trzy postacie w bieli.
— A tuś kniaziu Hołubie!
I lecą ku niemu. Murdeljo rzucił się w krzaki i położył na ziemi, widzi tylko, że trzy noże ugodziły w pieś starego pana, a trzy pałki roztrzaskały mu się na głowie. Ludzie pouciekali, zostawując trupa wśród drogi.
Nazajutrz rano, gdy Murdeljo na miejsce to powrócił, jeszcze sterczały w piersi trzy noże, a na nich siedziały kracząc trzy kruki czarne. Oczy z głowy wylazły, wisiały na policzkach.
I próżno szukano zabójców, nie znaleziono żadnego śladu.
Murdeljo przywlokłszy się do pobliskiego miasteczka, u wrót klasztoru z płaczem prosił, aby go przyjęto i wyspowiadano co najrychlej.
Mnich nie dał mu rozgrzeszenia, pocieszał go, do skruchy zachęcał, pokutę zalecił, ale odprawił nieprzejednanego.
W pielgrzymią suknię ubrany, szedł szlachcic do Rzymu bosemi nogi, szedł i dumał. Miał on od matki dany niegdyś medalik N. Panny, który nosił na piersi. Śmierć i potępienie grożące mu, przypomniały talizman macierzyński i począł się modlić i płakać.
— A! długo pokutować potrzeba, aby odwrócić zasłużoną karę! Rzym za blisko! — zawołał w duchu. — Pójdę dalej.
I usnął, a we śnie widział matkę, która mówiła mu:
— Dość ci będzie iść do Rzymu tylko, ale idź ciągle drogą, a o drogę nie pytaj. Gdy ujrzysz wielkie miasto, dowiaduj się tylko, ażali nie Rzym?