Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— To dobrze! Dobrześ się sprawił, Murdeljo. I wszyscy?
— I Hrynicz umarł!
— Jak?
— Hrynicz wypił w puharze śmierć.
— Więc wszyscy?
— Co do jednego!
A kniaziowi śniło się dalej, że na purpurą okrytem łożu spał na trupach pobitych, zimnych, twardych. Czuł pod sobą głowę starca, pierś Dymitra i wychudłe ręce Eufrozyny, i sterczące nogi Hrynicza. Spał zwycięzki!
Aż oto, poczynają na głos bijącego północ zegara, powstawać z pod niego umarli. I wstaje najprzód kniaź stary, wyciąga się jak po śnie, spojrzał na trzy rany w piersi, umoczył palce we krwi, idzie we śnie, zimnym się potem oblewa marzący.
Upiór poszedł, nie wraca długo.
Powstaje Dymitr z pod niego, otrząsł się, przetarł oczy, z rozpękłej rany wziął jadu na rękę i poszedł, i nie ma go!
Wzrusza się Eufrozyna i Hrynicz! — kniaź pada z płaszczem pąsowym za ziemię twardą, a płaszcz książęcy zmienił się na całun grobowy, czarny, w łzy białe rzucany.
Eufrozyna tchnęła mu na twarz zatrutym oddechem; Hrynicz spojrzał, znalazł nalewkę z winem przy łóżku i nalał w nią z flaszeczki coś ciemnego, gęstego.
Wszyscy znikli.
Chołupski obudził się w zimnych potach przerażony; kazał wołać Murdelja.
— Hej, mości marszałku! co tam słychać dobrego? Ja źle spałem tej nocy, musiałem nadto pić z wieczora. A i waść coś blady?
— Ja także spałem nie do rzeczy, miałem sny dziwaczne.
Kniaź ukosem spojrzał na niego.
— A co ci się śniło?
— Co? umarli.