Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ten powierzył mi był w dobrej wierze i zaufaniu papiery i akta rodowitości dowodzące. Hołubowie drudzy...
— Chołupscy, — przerwał kniaź.
— Chołupscy jacyś, do tego imienia prawo roszczący, podeszli mnie, skorrumpowali i do tego doprowadzili, żem zapomniawszy Boga i sumienia, chciał sprzedać sprawę klienta, co jest infamiją. Bóg wszechmogący oczy mi na niecnotę moję otworzył, wyznaję ją publicznie, kajam się i obiecuję poprawę. Pozwól kniaziu bym ci nogi ucałował, że jeszcze po tak brzydkiej zdradzie masz ufność we mnie.
Chciał upaść do nóg, ale stary któremu oczy wilgotniały, usunął się.
— Mości panowie, — rzekł, — skrucha wielką jest cnotą, a kto złe poznał, ten się z niego podnieść może.
— Tak! tak! podniosę się, — wołał jurysta, — Boga i ichmościów biorę za świadków przyrzeczenia. Oto cyrograf zaręczający za sprawę, który w zakład daję kniaziowi, chciejcie go podpisać.
Wezwani świadkowie zdumieni, oniemieli z podziwu, nie wiedzieli co się z nimi dzieje. Poglądali to na starego kniazia, to na przeciwnika, to po sobie. Wreszcie ksiądz Ireneusz wziął pióro w milczeniu i papier podpisał, a za nim pan Puchała.
Hołub wyjął z zanadrza papiery i wręczył je Hryniczowi, biorąc pismo ze stołu. Nikt nie śmiał przerwać milczenia, które nastało; Hrynicz upadł wysilony na krzesło, a kniaź pokłonił się i ponury wyszedł.
Pozostali świadkowie z jurystą, cicho usiedli, pragnąc się dowiedzieć o wypadku, który takie zmiany spowodował; żaden zaczynać nie śmiał.
Ksiądz Ireneusz kazał sobie podać szklankę wody, spojrzał na Hrynicza z ukosa, chrząknął, jakby chciał mówić. Spojrzy, Hrynicz płacze jak bóbr.
— Co to waszmości?
— Co! albo ja wiem co się ze mną stało przed chwilą. Śmierć zajrzała mi w oczy, i miłosierdzie Boże weszło na mnie. A! byłem wielkim zbrodniarzem.