Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.2.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

to silą, prawie zawsze bezskutecznie. Ślady życia są zawsze znikome, niepewne, a tak ich niewiele, że po nich chodu przeszłości, jej barwy i oblicza dojść trudno. W rozpaczy tworzą sobie ludzie każdej epoki historją, na obraz i podobieństwo swoje; a prawda, której odsłaniają cząstkę tylko, pozostaje cała na wieki dla nas zakrytą.
Z licznych w zawodzie historyka trudności, dwie są do przełamania główniejsze: brak materjałów, brak śladów i ich z sobą sprzeczność. Tam gdzie niedostatek podań, myśl nie umie ich połączyć z sobą i kościom tego mastodonta nadać pozoru żywota; gdzie obfitość opisów i dziejowych gruzów, ileż to niepogodzonych zjednoczyć i pogodzić potrzeba sprzeczności! Wieki też mijają nim stopniową, rozdzieloną między pokolenia pracą, człowiek historją swego kraju wyjaśni i napisze. Długiemi laty zbierają pierwsi pracownicy kwiaty najprzód na mogiłach, potem kości i trawę, i ziemię i cudze popioły, i swoje, i zwierzęce i ludzkie; przychodzi badacz, co ze stosu wybierze tylko potrzebne, drugi co je oczyści, trzeci co je w ład urządzi, — ostatni życiem je natchnie! Ale nie rychło to życie! Oto inny jeszcze zabija stworzone, i nowym darząc żywotem, zadaje fałsz pierwszemu.
Zapatrywanie się na przeszłość jest nieskończone, bo i ona nieskończenie rozmaita. Nie ma poglądu zupełnie fałszywego, jak nie ma nigdzie prawdy całej; większej wagi hypotheza śmiała a żywotna, niż blado powtarzanie poprzedników.
Historją naszego kraju, dotąd stoi jeszcze na porządkowaniu swych skarbów; przyszłe dopiero pokolenia może życie im dadzą i całość. Mamy zrobionego wiele, ale to są jeszcze tylko stosy kamieni, którym ówdzie klucza sklepień, tam węgła z ciosu, indziej gzymsa i słupa braknie. W mnogich miejscach postawili pośpiesznie niesforne z sobą części robotnicy; nie jeden tors doczekał się nie swojej głowy, nie jedno ramię ręki cudzej. W kupie gruzów chciałby każdy odbudować choć jednę starą komnatkę i z rozpaczą