Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.2.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
SCENA IX.
Wacław, — Przemysław.
Wacław.

Od jakże to dawna nauczyłeś się czekać na siebie?

Przemysław.

Najjaśniejszy Panie, biegłem tu, gdym się dowiedział, żeś mi przybyć rozkazał, — tylko com spotkał pazia. Lecz winien jestem, bom nie czekał, — ukarz mnie.

Wacław.

Ciebie, mój najwierniejszy sługo!

Przemysław.

Jestem wiernym, to prawda; wiernym jak pies, który da się zabić za swojego pana. Panie wywiódłeś mnie z nędznej chatki do swojego pałacu, — wdzięczność moja musi być dozgonną. Zepchnij mnie do więzienia, a i tam będę się modlił za ciebie.

Wacław.

Wierzę ci, kocham ciebie, jednego ciebie; — wierzę ci lepiej niż wszystkim, niż — (z cicha) niż żonie.

Przemysław (dosłyszawszy).

Królowa! To anioł dobroci!

Wacław.

Dość, nie powtarzaj tego, co ciągle słyszę. Aż nadto prawią jej pochwał. Nie masz-że co nowego do powiedzenia?

Przemysław.

Cóżby było, o czembyś N. Panie nie wiedział?

Wacław.

Bóg wie! Dwór mój, jest to przepaść, na jej dnie mogą być żmije, których nie widzę. A cały dzień dzi-