Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.1.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

obmywały stopy: rzucił na nie wzrokiem tęsknym i powstał osłabły.
A w niebiosach głos wyrzekł:
— Upadł w grzechu po raz drugi! nie potępiajcie upadku!
Czemuż serce aniołów i serce ludzkie tak zawsze, tak ciągle pragnie miłości i zjednoczenia? Bo to uczucie mówi mu o niebiańskiej ojczyźnie, ono wyraża nieśmiertelność, połączenie wszystkiego, zlanie się w całość. Ona jest iskierką w nas boską, na obraz Ojca stworzoną. Bój pochodzi z ciała, miłość z ducha.
Zraniony i złamany anioł położył rękę na sercu, podniósł oczy w niebo i spytał siebie:
— Gdzie się obrócę? dokąd pójdę?
Stróż z niebios mu dodany wyciągnął palec i wskazał na tłumy ludzi, ku nim go zwracając.
— Tak, pójdę do nich! — zawołał anioł — i zjednoczę się z nimi, pokocham ich sercem całem wszystkich, cierpiącym dodam odwagi, w osłabionych wieję siły, upadłych wezmę na skrzydła i uniosę ku górze.
Poszedł więc.
Przed nim stała ciżba ciemna, wyjąca głosy tysiącznemi i narzekaniem, jękiem, rozpaczą i szyderstwem, aż serce się krwawiło.
— Powiedzcie mi boleść waszę, wyspowiadajcie choroby, ja was uleczę.
Biedni wszyscy rzucili się nań, i poczęli wołać, każdy swoję wskazując ranę, a on radził, pocieszał, godził i zamiłował ich, aż do poświęcenia za nich życia.
W tem poczęli go pytać jedni — czemu nas nie leczysz? — Pytali go drudzy — ktoś ty jest, żebyś niezgojone i tysiące lat krwawiące mógł zagoić rany? — Szemrali inni — to zdrajca, który nas uwodzi! — Krzyczeli ostatni — zabijmy go, aby nie ważył się z nas szydzić, nas sprzedawać za bluszczu gałązkę. Nie jest ci to szyderstwo, śmieć obiecywać nam szczęście?