Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
J. I. Kraszewski.
NOCE BEZSENNE.
FANTAZYE NA TLE CZARNÉM.

(Ciąg dalszy).

Tymczasem po wychodztwie, gdy się znalazł w „walce o byt“ za granicą — zamilkł zupełnie. Naprzód od literatury oderwała go namiętnie pochwycona służba wojskowa, a potém troski o chléb powszedni; trudności, z jakiemi za granicą walczyć przyszło, zupełnie go zwichnęły. Z kolei nauczyciel prywatny, dyrektor szkoły, sekretarz i przyjaciel domu majętnego współziomka — zachował miłość literatury, ale siłę twórczą, ochotę stracił do pracy.
Łatwo to pojąć. Potrzeba było żyć — troska pochłaniała wszystkie siły, literackie zajęcie nie mogło dać najmizerniejszego chléba kawałka, — źródła natchnień, zdolność tworzenia, wszystkie władze zdrętwiały, wyschły, skostniały, umarły...
Na wielu ludziach z r. 1830—1831-go miałem sposobność sprawdzić ten fenomen szczególny: iż się jakby zatrzymali na téj epoce i daléj już iść czy nie mogli, czy nie chcieli.
Zaledwie kilku, wyjątkowo, poszło trochę daléj, wyzwoliło się z więzów wspomnień, — znaczniejsza część ugrzęzła w myślach, przekonaniach, pojęciach epoki, w któréj życiem najgorętszém żyła. Stanęli na téj mogile, nie mogąc ani kroku uczynić daléj.
Ci, którzy pozostali w kraju, nie ulegli temu zdrętwieniu i skamieniałości; ci, którzy poszli na północ, na wygnanie, w inny sposób się wyrobili i nie stracili téż władzy życia wspólnego ze światem; jedna emigracya, a głównie ta, którą losy wyrzuciły na ląd francuzki i rozproszyły po prowincyach, przeszła w ten stan mumij żywych.
Dałem znać Klimaszewskiemu, że ktoś z dawnych, drobnych znajomych, towarzyszów, widziéć się z nim pragnie. Oznajmił mi, że czeka w ekonomacie.
Byłem pewien, że go poznam, bo Hipolit miał fizyognomią nadzwyczaj wyrazistą i w pamięć się wrażającą. W istocie, gdym wszedł do skromnego pokoiku w ekonomacie kolei żelaznéj, w którym stary mój przyjaciel stał nad ogromną księ-