Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

to społeczeństwo zbiegłe z przeróżnych stron świata — jak na siebie z ukosa patrzano, odgadywano i obgadywano — jak się zbliżano i dzielono, — domyśléć się łatwo...
Żytomiérz miał jednę piękną stronę: położenie bardzo malownicze nad Teterowem... Wyszedłszy za miasto, zaraz znajdowało się skały okryte krzewami nad rzéką, które składały się na krajobraz prześliczny.
Tuż za Żytomiérzem, na drodze prowadzącéj do Kisiel, mogłem jeszcze około Trykur podziwiać szczątki odwiecznego lasu dębowego, nad który w życiu mojém nie widziałem piękniejszego. Nawet Białowieża ze swemi niebotycznemi sosnami, nie mogła się równać z dębiną około starego Monasteru, cudem jakimś zachowaną. Śmiało powiedziéć można, że takich dębów olbrzymów, prostych jak kolumny, potężnych, silnych, zdrowych, niéma już w Europie.
Niéma, bo ten las, który ja jeszcze podziwiałem, padł pod nielitościwą siekiérą...
Białowieża, las ten na drodze do Żytomiérza, oraz las w pobliżu Terni na drodze do Rzymu — zapisały mi się w pamięci na wieki...
Przyszłe pokolenia będą miały tylko powieści o tych matecznikach, o tych dąbrowach, puszczach i borach, których my oglądaliśmy szczątki. Wszystko dziś obrachowuje się na piéniądze, a szkoły leśnicze uczą, że las nad jakieś dwadzieścia kilka lat pielęgnowany już się nie opłaca, nie procentuje. Zatém: delendae Sylvae — nie będzie lasów.
Dzięki majoratom i miłości dla krajobrazów i drzew, w Anglii uchowają się indywidua olbrzymie, ale właściwych lasów i tam nie będzie. Fizyognomia świata zmienić się musi... Tam gdzie wyginą drzewa, wkrótce potém zmieni się klimat... wyczerpie się potém żyzność ziemi, — i nie zaglądajmy w przyszłość.