Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

użycie siły i karność, niż rozpalanie; despotyzm mniéj niebezpieczny niż anarchia, choć i ten, gdy przechodzi miarę, sprowadza ją...
O tém wszystkiém wieleby napisać można i należało; ale rzecz to nie nasza, — a ta kuchnia życia, choć do niéj czasem zajrzéć potrzeba — zawsze śmierdzi.
Milczmy.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

...Nigdy nie zapomniana była to chwila. Dwadzieścia z górą lat, ten co to pisze, zbiérał, ciułał, nabywał często za grosz ostatni, od ust sobie niemal odejmując, wszystko co do ikonografii i archeologii naszéj służyć mogło. Szczęśliwy traf, dobrzy ludzie zbogacili ten w początku bardzo skromny, potém coraz się rozrastający, w końcu bardzo piękny już zbiór, mnóztwem nieoszacowanych pamiątek.
Ze wsi przeniósł się on z nami do miasteczka, przyjechał do Warszawy, tu się wypełniał jeszcze...
A! co to była za radość, co za szczęście pochwycić coś długo pożądanego i zamknąć do teki! Co to było za szczęście godzinami układać, obliczać, cieszyć się tém, studyować!...
Tylko ci, którzy sami chorowali na zbiéranie czegokolwiekbądź — bodajby starych butów — pojmą rozkosze kolekcyonisty, powoli zbliżającego się do ideału, do jakiegoś kompletu, do dwóchset Falcków naprzykład i t. p.
Nagle — katastrofa. Z ulicy Mokotowskiéj w Warszawie wszystko to wędruje do Saksonii, pozabijane w paki... zamknięte... a tu okoliczności nie dozwalają ani się z tém rozłożyć, ani ułożyć, ani popisać... Na składach u Geuckego stoją te skarby, a sama myśl, że tam myszy i wilgoć gospodarować mogą, przejmuje dreszczem...