Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/621

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

on znękaną. W czasie niebytności męża oddano jéj z poczty paczkę papierów, które rozerwała szybko, spodziewając się od Alfa odpowiedzi. Nie było w nich nic oprócz listów miłosnych ręką Zdzisława pisanych, do osoby, któréj się domyślać nie chciała... Przebiegła je rumieniąc się, niecierpliwiąc, gniewając i rzuciła nie doczytawszy pod klucz... ale wrażenie, jakie na niéj uczyniły, było bolesne i upokarzające...
Zdzisław, który tak długo był dla niéj zimnym, dla innéj miał wyrazy pełne uniesienia i namiętności. Uniewinnić go chciała i nie umiała... miała doń żal, nie była pierwszą, ani jedyną... To młode serce wprzód już znalazło szczęście, którego może wspomnieniem żyło... Oburzało to Herminię... Nie dała nic poznać po sobie — ale smutna była i znękana.
— Takiéj miłości się nie zapomina! mówiła w duchu...
Litowała się nad Zdzisławem, kochała go więcéj codzień, ale odsłonienie tych stosunków jakichś napiętnowanych namiętnością — wstręt w niéj wzbudzało i obawę...
Nie przypuszczała, aby listy do pani Robert’owéj pisane być mogły — trwożyła się o żyjącą może rywalkę, która się o swe prawa mogła dopomnieć...
Oboje cały ten dzień byli smutni... rozmowa była urywana i zimna... Herminia bez myśli roz-