Chwila oczekiwania wydała się Porowskiemu jak wiek długą — chodził wzdychając po izdebce rządcy, kawalerskiém mieszkaniu z pewną elegancyą urządzoném... Iluż to ludzi razem z Samoborkimi stracić miało spokojny byt, miejsce, pracę i nadzieję! U rządcy tak wszystko było jakby na długie lata ubrane, ustawione i wygodnie obmyślane... a za kilka dni zapewne śmiecie tylko i puste kąty, tu także pozostać miały...
Zadarnowicz nadbiegł poprzedzająć przelękłą pannę Różę, która zapomniawszy włosy związać nawet w jednym szlafroczku i chustce, blada drżąca wpadła na folwark.
Kapitanowi w chwili gdy miał usta otworzyć, i jéj się żal zrobiło — lecz czas był krótki, godziny policzone.
— Miéj pani męztwo i energię, rzekł, bo ich potrzebujemy w téj chwili. Nie będę pani przygotowywał, powiem krótko: — hrabina i jéj syn przegrali proces o Samobory z p. Sebastyanem, urzędnicy i on są już w miasteczku do zaboru nietylko majątku, ale nawet ruchomości... Mamy ledwie kilka godzin czasu, aby ocalić co się da. Hrabinę trzeba obudzić i przygotować... a srebra, kosztowności i pieniądze odwieźć do prezesa, do Wólki — prezes jest u mnie...
Spojrzał na zegarek: — Już po pierwszéj, dodał, do rana trzeba wszystko to dopełnić — czego nie ocalimy to jutro opieczętują i zabiorą...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/149
Wygląd
Ta strona została skorygowana.