Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad modrym Dunajem.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Meyer. Ta mi się w nos rozśmiała, ramionami ruszając. — Jakie ty jesteś dziecko — zawołała — mąż cię zwodzi... i ty to nazywasz nieszczęściem.
A któryż z nich inny? Pytasz się co masz robić? Przecież czuć powinnaś, że go masz w ręku, i że jesteś wolna, a zyskujesz prawo oddać mu wet za wet!
Otóż widzisz, Anielciu, ja nie chciałam potajemnie go oszukiwać... słowo ci daję. Gdyby nawet był nie zastał u mnie wieczorem Tomy... byłabym mu otwarcie powiedziała, że go kocham...
Aniela słuchając łamała ręce...
— Na Boga. Dyziu kochana, jesteś na drodze najniebezpieczniejszej! Przyspiesz-że, przyspiesz przynajmniej rozwód, ślub... ci artyści są płosi...
— A! on mnie tak kocha — Anielciu — on by życie dał za mnie! O! ten nie zrobi jak Anzelm...
— Któż wie? kocha może w tobie model do Kleopatry? moja Dyziu! I westchnęła Aniela...
Przyjaciółka ażeby ją przekonać, iż przywiązanie Tomy było szalone, namiętne i straszliwe, a zatem dające według niej, rękojmie wiekuistej trwałości — puściła się w opisy, których tu powtarzać nie śmiemy.
Aniela w końcu musiała odwrócić rozmowę i dosyć chłodno zaprosić Dyzię do pokoju, w którym pan Eliasz czekał na nie z herbatą.
Dziwnie się to jakoś składało, że Rżewski zwykle herbatą się zajmował w miejsce żony i wyręczał ją w wielu innych małych gospodarskich zatrudnieniach.
— Przy herbacie rozmowa zwróciła się na inne przedmioty, a Dyzia umiała ją urozmaicić, bo wiedziała o wszystkich niemal ziomkach, żyjących lub przebywających w Wiedniu...
Od niej dowiedziała się Aniela, że hrabia Panter był niemal od roku szczęśliwym trzecim małżonkiem oficjalnym baronowej Hellerowej, i już się przecie ze stolicy nie ruszał, spodziewając tu wyrobić sobie stanowisko urzędowe w Galicyi... Niewiadomo tylko