Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chwyconych rysów, stworzyć sobie całą istotę. Szukał więc charakterystycznych znamion, łatwo odgadując resztę.
We wszystkiem, co natura tworzy, nie wyjmując człowieka, jest logika tak ścisła, tak prawidłowa, iż dosyć jest prawa jej znać, aby jak Cuvier z zębu odtworzyć mamuta.
Jordan obracał się dotąd w ciasnych ramach jednego kraju, widywał ludzi pod mniej więcej jednemi warunkami wykształconych i obracających się — sąd jego o społeczeństwie był więc na nieco jednostronnych doświadczeniach oparty. W nowe wpadłszy stosunki, znajdował w nich tego samego człowieka którego znał — lecz z nieznanemi waryantami formy i barwy.
Dla siebie nie potrzebował on tych studyów, bo niewiele dbał o strony życia praktyczne, lecz dla biednego Floryana rad był poznać nową atmosferę, w której obracać się mieli.
Bawił się swemi spostrzeżeniami osobiście, a zbierał je na pożytek przyjaciela. Jakieś niedobre przeczucia mówiły mu, że w przyszłości potrzebować mogą całej energii i wszystkich sił dla stawienia czoła temu — co czekać ich mogło.
Obawiał się, lecz obawa ta przyszła zapóźno i Floryan jej nie dzielił, wyśmiewał ją. Jordan, który ludziom wogóle nie wierzył, nietyle dla zepsucia ich, jak raczej dla słabostek, które ku złemu prowadziły, z nieufnością patrzał na całą