Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stojny bardzo, oświadczając iż chciałby obejrzeć mieszkanie.
Mowa jego, akcent, powierzchowność, wszystko świadczyło że miała do czynienia z cudzoziemcem, a nikt nie może być pożądańszym gościem w podobnych lokalach, nad przybywającego zdaleka.
Szło tylko o odgadnięcie, do jakiej kategoryi należał ów przystojny mężczyzna. Strój jego i obejście, było, wedle wyrażenia się pani Niny, bardzo nobel, ale są narodowości i narodowości — jedne lepsze bywają od drugich do — zdzierania z nich skóry.
Domyślała się w nim pani ober-kontrolerowa polaka lub rosyanina — obu tych narodowości było naówczas w Dreznie obficie, pierwsza przemogła. Kalendarz oznaczony był rokiem 1865. Czasy dla wdów po ober i po prostych kontrolerach, utrzymujących meblowane pokoje dla gości przybyłych do Drezna — były, można powiedzieć, złote. Niewiele mieszkań stało próżnych.
Pani Herz zaledwie przed tygodniem postradała rodzinę amerykańską, która jej za wszystkie nakrycia poplamione i spalone dywany, sowicie się opłacić musiała. Nakrycia i dywany — starannie wyrestaurowane, czekały teraz na nowego przybysza, któryby je powtórnie zapłacił.
Piękny mężczyzna, niezmiernie ugrzeczniony, powierzchowności sympatycznej, od pierwszego