Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/321

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jomość z dyrektorem cyrku — mówił Florek spokojnie. — Poznałem też miss Jenny.
Dwie kobiety spojrzały na siebie — chłód z jakim się tłómaczył Florek, zamknął im usta.
— Zrobiła na panu wrażenie — wtrąciła wdowa.
— Znakomitej amazonki! — rzekł Małdrzyk.
P. Julia wybuchnęła śmiechem głośnym.
— Pan co lubisz konie, boś nieraz mówił o tem — rozpoczęła gospodyni — musisz naturalnie mieć pociąg do cyrku. Rozumiem to że piękne konie dla mężczyzny pasyą być mogą, tylko nie piękne amazonki.
— U nas — spuszczając oczy szepnęła p. Julia — używają one najgorszej sławy i wątpię ażeby ona uzurpowaną była.
Zmilczała chwilę i półgłosem, zwróciwszy się do pani Perron, poczęła mówić jej tylko, ale tak aby z łatwością słyszaną być mogła.
— O tej miss Jenny powiadają — że jest tak samo kochanką numeru drugiego, jak pierwszego — a dodatkowo na zbytki jej, bo jest zbytnica, ma łożyć sławny z fantazyji swych lord Dunby.
— Lord? — podchwycił Floryan.
— Dunby — powtórzyła p. Julia. — Oprócz tego są inni szczodrzy adoratorowie i niedziw, że jej hotelik przy polach Elizejskich ma być prześlicznem cackiem.