Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/317

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Pan z nim jesteś dobrze, przedemną z wielu rzeczami tai się, jak się domyślam. Jestem niespokojną, bo dobrze mu życzę.
Chociaż proszony o tajemnicę, i przyrzekłszy ją, p. de Lada uznał dla swoich interesów korzystnem zwierzenie się zupełne przed wdową. Zaklął ją tylko ażeby go nie zdradziła. Cyrk, stosunki w nim, przyjaźń z miss Jenny, przyjęcie obowiązku — wyśpiewał wszystko przed nią Micio. Wdowa rumieniła się, bladła, udawała śmiech, pogardę, lecz głos ją zdradzał. Skończyło się na tem, że potrafiła się zwyciężyć i wybadawszy gościa, odprawić go wesoło, uprzejmie, nie okazując co się działo w jej duszy.
Dopiero po wyjściu Micia, Perron rozpłakała się — z gniewu, zadumała i poprzysięgła, że tej kuglarce nie da sobie odebrać człowieka, którego, jeśli nie kochała — to chciała mieć jako wymarzonego męża — wygodnego i przyzwoitego.
W takich warunkach nawet i miłość zbudzić się mogła.
Florek był teraz tak czynnym, tak latającym, roztargnionym, że nawet na obiad rzadko powracał. Tego dnia chciała go mieć koniecznie i wymogła przyrzeczenie, że się stawi przed szóstą
Do tej godziny miała dosyć czasu, aby ostygnąwszy rozważyć jak postąpić wypadało. Po-