Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/315

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

argent de poche, nie zawadzi wam, lecz z niego nic zrobić niemożna.
Przyszło nawet do oznaczenia bliższych szczegółów umowy z Richardem. Miss Jenny obiecywała wcale znaczną pensyę i widoki powiększenia jej.
— Nie wahaj się pan — rzekła. — Ktoś inny znaleść się może, a jabym bardzo rada mieć u boku mego przyjaciela i opiekuna.
Była tak piękną, tak uprzejmą i przyjaźń ta tyle obiecywała, że Małdrzyk prawie się zgodził.
Wiedział, że krok który czynił był — co najmniej nierozważny, wewnętrzny niepokój oznajmywał mu o tem, ale był już pod urokiem kobiety, która nawet daleko twardszego człowieka oczarować mogła.
Jakieś dziwne, łudzące szczęście spóźnione, choć może krótkie, ciągnęło go pokusą niezwyciężoną.
Miss Jenny, która dla innych umiała pewnie być trzpiotowatą, zalotną — dla niego czyniła się poważną, chłodną, rozumną, spragnioną stałego przywiązania — serca i t. d.
Po półgodzinnej cichej rozmowie, warunki które mu narzuciła były tak jak przyjęte, Małdrzyk szczęśliwy, a ona cicho tryumfująca.
Floryan, przewidując ze strony wszystkich swych przyjaciół opozycyę zajadłą, z którąby