Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja? a zkądżebym?
— Tak! prawda! kobieta wielkich zdolności! Dopóki służy piękność jeszcze, lubo znacznie postarzała i mniéj już jest świeżą, potrafiła sobie zabezpieczyć kawałek chleba, łącząc dwa rzemiosła i dwa talenta... W trzecim oddziale nie mamy lepszego nad nią urzędnika...
Nikifor się zdumiał.
— Jak to? zapytał.
— A no, cóż dziwnego, kobiety są bardzo przydatne, zwłaszcza młode, ładne, dobrze wychowane i umiejące wszelką odegrywać rolę... Marya Agathonówna żyje jak w najlepszym tonie i zbiera... ręczę że zbiera... Znajdzie zawsze takiego co opędza koszta... a pensya może się oszczędzić. — Rozumna kobieta...
— Jeżeliby co ważnego a sekretnego było do doniesienia, podszepnął, śmiało możecie przez nią przesłać do mnie... zostawię wam jéj adres. Dobrze zrobili że ją tu zwabili, Polacy są czułego serca, a ona Francuzkę i przyjaciółkę ich doskonale odegra gdy zechce... potrafi wszelką rolę jaka się jéj podoba, oddać doskonale... Nikt nad nich gadatliwszy, będziemy przez nią wiedzieli wszystko.
A ty, dorzucił. trzymaj język za zębami.