Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Świat nie jest czém był... Trzeba mu nowego mesyasza coby go odrodził, wielkich nieszczęść coby nim wstrząsły... Nie okrzyczy was opinia ale laurami opasze... Byle cicho! byle nie spadły papiery, byle handel szedł...
Uśmiechnął się boleśnie, ścisnęli sobie ręce i rozstali jak dwaj ludzie co się zrozumieć nie mogąc, czują wzajemny szacunek ale zarazem i litość. — Moskal rzekł w duchu — Marzyciel stary! — Polak szepnął — Poczciwy stupajko! Jeden od drugiego nie nauczyli się nic.