Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czucia. W XIX. wieku wyuzdane chłopstwo kupione obietnicami podziału cudzéj własności pastwiące się nad kościołami, cmentarzami z których wywlekało trupy, kościołami z których wyrzucało świętości; szubienice stojące na wsze strony, mogiły świeże co krok, a po nad tém dyplomacya najśliczniejszą francuzczyzną dowodząca moralności, potrzeby, konieczność i użycia tych radykalnych środków!
Z plamy téj nigdy nie obmyje się rząd rosyjski, napróżno płatne dziennikarstwo bluzgać będzie przeciwko rewolucyjnéj Polsce, któż ją rewolucyjną uczynił? któż większym jest rewolucyonistą czy nieszczęśliwi przyprowadzeni do rozpaczy, czy rząd co potrzebował takich środków użyć aby się ostać i zwyciężyć!
Uwierząż za lat sto że żałobę z narodu milionów zdarto siłą, że nie poszanowano nawet świętego uczucia co w nią oblokło??
Na wszystkich twarzach widziała Marya jakby powkładane maski, poczciwsi milcząc potakiwać musieli tłumowi, szatani cieszyli się, głupota szalała... posępnie na tę stypę kannibalów spoglądali ludzie sumienni. Ten tryumf niepoczciwych puszczonych jak brytany z obroży, miał w sobie coś przerażającego... Po stacyach i pocztach czytano na głos