Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spisał nasz przyjaciel Światosław Aleksandrowicz?
— Jak to? cóż mu się stało? rzekł udając, iż nic nie wie Kniphusen.
— O! nie darmo on miał matkę Polkę i krewniaków w Warszawie. Jemu zawsze chytro i źle z oczów patrzało. Czybyście się spodziewali, że jak zobaczył padające trupy tych buntowników, poleciał do nich gdyby wściekły. Stałam w oknie, patrzałam na to, oberwał sobie szlify rzucił nimi do góry na mnie, zaczął kląć, ratować tych swoich braci przepadł gdzieś z nimi razem.
— Przepraszam was Natalio Aleksiejewno, ale czyż to może być? Naumów? tak spokojny człowiek?
Jenerał, który dotąd milczał, zaczął pomrukiwać.
— No, tak jest, zginął, zdradził, musiał być w spisku, niegodziwiec. On jeszcze z korpusu wyszedł ze złą notą, ale się umiał przyczaić, jam go nawet lubił. Ot przepadł, jeśli go dziś nie zabili, to szubienica czeka pewnie.
Kniphusen może aż przesadził chłodem, tak się na to wszystko wydawał zimnym i obojętnym. Natalia przypatrywała mu się z ciekawością i pragnęła go wybadać.
— No, cóż wy na to baronie?
— Ja, odpowiedział zagadniony, ja, prawdziwie nie wiele to wszystko rozumiem. Ot, lud się zburzył, wojsko pohulało, a ten biedny Naumów...
— Co wy go biednym nazywacie? to zdrajca! zawołała Natalia.
— Więc tym biedniejszy, że zdrajca, rzekł Kniphusen. Wiem, że miał tu wujenkę, wu-