Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

który mu wróżono. Ojciec kilkakrotnie mu o tem wspominał, naglił generał, namawiał sufragan, którego głos wiele w rodzinie znaczył, a książę Robert milcząc, nie opierał się wcale, przyjmował rady, ale nic nie czynił, coby mu małżeństwo ułatwić mogło. Siedział na wsi, czytał, dumał i spełniał obowiązki towarzyskie nałogowo. Ilekroć chciano go skłonić do podróży, do odwiedzenia miasta, przejażdżki dalszej, znajdował tyle różnych powodów odłożenia wyjazdu, iż wkońcu całkiem poszła rzecz w zapomnienie. Siostra, którą czule kochał i słuchał najchętniej, nawet siostra wymóc nie potrafiła, by się ruszył z tego swego spokojnego kąta, do którego zdawał się codzień mocniej wrastać.
Taka była zewnętrzna fizjognomja charakteru księcia-rotmistrza, jeśli się tak wyrazić godzi — głębi jego i tajemnic nikt ani śmiał odgadywać. Napozór otwarty, szczery, był jak te domy, w których sieni ogromnej każdemu krążyć wolno, ale do środka nikt się nie dostaje.
Młodszy od niego pan Zenon znał rotmistrza od dziecka; choć wiekiem nierówni, spędzili młodsze lata razem. Cała ta rodzina Żurbów, przywiązana do Brańskich, chowała się, przebywała, żyła na dworze tutejszym, jak u siebie. Stary Żurba, który ubogim przyszedł na dzierżawę, a trzymał ją od lat dwudziestu kilku, przywiązał się poczciwem sercem do swoich dobrodziejów. Winien im był nietylko stosunkową zamożność, ale wychowanie świetne córki, jako towarzyszki księżniczki Stelli, i pomoc w prowadzeniu syna. Obojgiem szczycił się szlachcic, a pochlebiała mu też szczera przyjaźń książąt, serce miał dobre, był im więc oddany, tak cały, iż to, co miał, chętnie był gotów im poświęcić. Zenon na poufałej stopie z lat młodszych pozostał z księciem Robertem, który go kochał; jednakże po powrocie z wojska, gdy w imię młodej przyjaźni chciał się dowiedzieć czegoś o tych tajemniczych stosunkach, o których pocichu rozpowiadano, postrzegł, iż głąb duszy dawnego przyjacie-