Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Mogilna T. 1.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Bądźże spokojną, moja Anulku, ja myślę o wszystkiem — Pan Bóg łaskaw, i, jakoś to będzie.
Piękną jest bardzo ta ufność w pomoc Bożą, ale wieleż to ludzi ona zgubiła!!...
W tym roku, właśnie wkrótce po opisanych zdarzeniach, dosyć niespodziewanie dano znać prezesowi, że ma wypowiedziany znaczny kapitał, który na trzecim numerze hypoteki oparty był na Mogilnej. Była to suma należąca do małoletnich jakichś, polsko-niemieckiej rodziny. Ojciec Polak, ożenił się był z bogatą dosyć córką sąsiada niemca, zmarł, zostawując dwoje dzieci, opieka przypadła na rodzinę matki, i sieroty wychowały się z nazwiskiem wprawdzie polskiem, ale w obyczaju i języka macierzyńskim. Młodzieńcy szczycili się swojem von bardzo, ale nazwisko Wierskich herbu Korczak, przerobili na wzór innych rodzin wielkopolskich i zrobiło się z tego coś bardzo ciekawego. W almanachu szlachty pruskiej stali zapisani w następujący sposób:
Freyherr von Kortschack-Wierskij-Mummer.
Ostatnie nazwisko przypięte w końcu należało do matki.
Gdyby ona poczciwa szlachta, one Korczaki, Wierscy, Mazury czystej krwi, wstali z grobu, czyby w nich poznali swych potomków, rzeczą jest wielce wątpliwą.
Otóż tych to Korczaków Wierskich Mummerów summa piętnastu tysięcy talarów spoczywała na Mogilnej. Pan prezes był najpewniejszym, iż ona długo pozostanie na piątym procencie, bo Mummery mieli grosza dosyć.