Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Mogilna T. 1.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Był on równie zagadką dla dziecka, jak dla obcych ludzi. Znali się z nim nie wiele może, więcej jak dwaj dalecy krewni, co się kiedy niekiedy z sobą spotykali. August pieszczoszek matki — póki żyła, przeszedł prawie bezpośrednio na pensyą, a z niej do wyższych zakładów naukowych i do uniwersytetu, kiedy niekiedy tylko spędzając w domu ojca ferye szkolne i uniwersyteckie. Ojciec okazywał mu czułość wielką, ale jak gdyby hamowaną, dogadzał mu w rzeczach nieszkodliwych po pańsku, ale nie rozpadał się nad Guciem, a nadewszystko nie otwierał się przed nim z niczem, ani z sercem, ani z uczuciem, ani z planami, ani nawet ze wspomnieniami przeszłości. Syn uczył się go więcej przy obcych niż sam na sam, gdyż mieszkając pod jednym dachem, spotykali się rzadko, mówili mało i ojciec w większej części tylko go badał i wypytywał.
Prowadzenie to chłodne dziecięce, pomimo że mu nie zbywało na niczem, że mógł nawet nieco wybujałym fantazyom dogadzać, miało ten skutek, że Gucio nie mogąc serca otworzyć przed ojcem, szukał uczucia gdzieindziej, i w domu bardzo wstrzemięźliwy a umiarkowany, w uniwersytecie do najburzliwszej należał młodzieży. Oglądał się tylko na to, ażeby żadna z najgłośniejszych historyj jego żywota akademickiego nie doszła do pana radzcy, i był najpewniejszy iż ojciec o nich nie wiedział. Mylił się jednak w tem bardzo; pozorna nieświadomość p. Larisch’a pochodziła z jego systemu; nie mówił nigdy o tem synowi, ale o najmniejszym kroku jego był jak najdokładniej uwiadomionym. Radzca, jak wielu jego współrodaków, był tego przekonania, że młodość wy-