Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Miljon posagu.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Pszenicy najdalej trzysta korcy... żyta tyleż; aręda idzie pięć tysięcy, jarzynę rachuję z innemi przychody na koszta... na...
— Zda mi się, że to coś pan wyliczył, wystarcza?
Kulikowicz pomyślał.
— Na piętnaście tysięcy? aż nadto, ale koszta, ustępne i t. d. Wiesz pan co?
— Cóż takiego?
— Propozycja...
— Naprzykład jaka?
— Ustąpisz mi pan od 24 dzierżawy...
Tu przypomnimy czytelnikom, że Seweryn trzymał dzierżawą majątek, który należał dawniej do jego rodziców, gdzie spędził młodość, dzieciństwo, gdzie spoczęli najdrożsi mu, gdzie każde miejsce było wspomnieniem. Odstąpić dzierżawy, było to nietylko wyrzec się zysku, zrzec prawie ostatnich funduszów, ale ustąpić z miejsca, co jedno na całem świecie wdzięk i wartość dla niego miało.
Ofiara była wielka, ciężka...
— Jak-że pan chcesz, bym mu odstąpił dzierżawy? Nie mam do tego prawa naprzód i gdy już mówimy szczerze, powiem mu, że ten co mnie puścił, możeby nie ośmielił się puścić panu?
— Dla czego? — zuchwale spytał Kulikowicz — chyba że pan rozpuszczasz chłopów, a ja ich potrafię w ryzie utrzymać! Cha! cha! każdy wie, że chamowi cugli popuścić nie można. Zresztą nikt się na mnie z moich jurisdatorów nie skarżył.
— Ponieważ interes ten potrzebuje opisów, zjedziemy do miasta. Znajdziemy tam dziedzica mego...
— Bardzo dobrze... a że nie mam koni, pochorowały