Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom IV.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a mniemając że ujęła doktora, znowu wróciła do swoich zajęć i zabaw.
Nazajutrz dr. Julius o swojej zwykłej godzinie przyszedł do pacjenta. Odprawił pod jakimś pozorem sługę i wyjąwszy z kieszeni rulon dukatów pokazał go Maleparcie.
— To pieniądze waszej żony, która nie chce, żebyście byli zdrowi i wolni.
— Wiem o tem — stęknął mecenas.
— Oddaję wam — rzekł doktor kładnąc je na stoliku. — Ludzie mówią, że lubię pieniądze, ale jednak nie tyle, abym za nie dał sumienie. Każę wam zdjąć kaftan, będziecie wolni, sami myślcie jak uciekać, bo w tem wam pomódz nie potrafię.
To mówiąc wstał doktor i zabierał się do wyjścia; Maleparty oczy zabłyszczały, rzucił się chcąc dziękować, ale już Julius zniknął.