i sprowadzeni lekarze, niewiele już czynili o życiu nadziei. Obłąkanie przystępujące wprzód chwilowo, zmieniło się w stan normalny, gorączka nie ustępowała, nareszcie objawiły się symptomata grożące rychłym już końcem życiu i cierpieniom.
Naówczas to poczciwi i niepoczciwi pokazali czem byli. Szarpał każdy, kto co mógł i miał pod ręką, porywając konie, psy, broń, kosztowności, tytułem zasług, długów, lub bez żadnego wreszcie prawa. Rabunek wstrzymywany napróżno przez kilku poczciwszych, coraz wyraźniejszym, w miarę pogorszenia stanu chorego, stawał się. Ludzie obłowiwszy się znikali, dwór rozprzęgał się, innej idąc służby szukać. Łoże śmierci deputata było smutnem widowiskiem i nauką; opuszczony od wszystkich, zapomniany od tych którym najwięcej świadczył, konał w obłąkaniu, niemając często ktoby mu podał szklankę wody do ust spieczonych gorączką. Stary Piotr, ojcowski jeszcze niegdy sługa, sam jeden płakał siedząc u komina, i dwa psy podnosząc głowy wyły czasami smutnie. Ludzie pozostali, niesłuchając nikogo, pili, grali i kłócili się nieustannie, o ścianę tylko od umierającego. Niczem ich wrzawy stłumić nie było można — budziła ona w nocy na chwilę uśpionego Stanisława i zwiększała jego obłąkanie.
Nareszcie Bóg się ulitował nad cierpiącym, któren za grzechy swoje odpokutował był dostatecznie na ziemi, i skończył cierpienia jego. Umarł pan Górski — a ta wiadomość nikomu prócz starego Piotra łez z oczów nie wycisnęła. Maleparta dowiedziawszy się o tem, splunął pogardliwie. Pan starosta zatarł ręce z radości, widząc że mu już nikt egzekucji dekretu przeczyć nie może; Pękosławski powzdychawszy trochę, jął na zmarłego dziwolągi wygadywać, niby nad nim i nad losem jego srodze w sercu ubolewając.
Tak na tym świecie skończył jeden z najlepszego serca, ludzi.
Pogrzeb jego miał się odbyć u księży dominikanów bez okazałości i wystawy, przystojnie tylko, bo ledwie na ubogi przybór do niego wystarczyły ostatki rozerwa-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom II.djvu/81
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.