Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom I.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tak zasnęła, jak była na nie ze znużenia upadła. Blada z zamkniętemi oczyma, rozsypanemi jasnemi włosami, złożonemi na piersiach rękoma, spała w czarnej wyszarzanej sukience, w obłoconych trzewiczkach, po wczorajszej bieganinie. Wydała mu się piękną, jak nigdy żadna kobieta, i ten człowiek, co w życiu swojem nie zwrócił oka na dziewczynę, nie pożądał małżeństwa i drwił z wiążących się, jak powiadał, łańcuchem do półgodzinnej rozkoszy — pierwszy raz spojrzawszy na to drobne, małe, cienkie, wychudłe, wybladłe dziewczę, zrozumiał jak to się ludzie dobrowolnie żenić mogą na przyszłość nie bacząc.
Tak go z razu ten widok pomieszał, że i z matką z inszej już beczki zaczął, niżeli myślał; ale zaraz rozrachował, że na tem pewnie nie straci, jeżeli nie zyszcze.
Gdy więc wdowa spytała go, co może mieć za interes do niej, odpowiedział, że znając jej położenie przyszedł jako sąsiad spytać, czyli czego nie potrzebuje.
— Wiem, dodał, że pani masz dalekie nadzieje odzyskania substancji własnej i mężowskiej, bo swego czasu byłem przez nią wzywany dla porady w interesach. Mógłbym więc coś na rachunek ten postąpić.
Mrozicka myślała, że Bóg ulitowawszy się nad jej nędznym stanem i nad dziecięciem ukochanem, zesłał jej z niebios anioła, i omal nieskoczyła go w ręce całować.
— A! jeźli wielmożny pan możesz, jeźlibyś chciał nam dopomódz, zawołała, całe życie moje dobrodziejstwa twego nie zapomnę!
Maleparta nic nie mówiąc dobył sakwy z zapasa i wyliczył kilkanaście talarów.
— To tymczasem, rzekł, nie ofiaruję wielmożnej pani datku, bo byś nie przyjęła. Mam zamiar wziąć na się jej interes, więc o tem pomówimy później i porachujemy się. Wyszukajcie tylko papierów jakie macie, abym mógł rozpatrzyć się lepiej w tej rzeczy, bo spełna nie pamiętam wszystkiego.