Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gabinecie, zachowywała po nim pamiątki, i mówiła o drogim swym Saszy z przejęciem i czułością poruruszającą.
Wcale to nie przeszkadzało fantazyom serca i głowy, rozwijać się dawnym trybem... Kilku nowych pretendentów do ręki wdowy stanęło w szeregach zaraz po upływie żałoby. Byli nawet ludzie nie do pogardzenia, lecz księżna chciała wolną pozostać... a zwało się to wiernością dla pamięci pierwszego małżonka...
Lata biegły, syn dorastał, oddano go do wojska: księżna otwarła dom w stolicy i umiała go uczynić wielce ponętnym. Była muzykalną, lubiła sztuki, sławiono jej dowcip, powiedzenia o tem i owem obiegały w kątach poufnych jako dowody niezmiernego talentu postrzegawczego i nielitościwej ostrości sądu. Oprócz tego słynęła z dobroczynności...
Wdzięki zaczęły więdnąć mimo sztuki, z jaką były pielęgnowane... fantazye też zmieniały się, zstępując w coraz niższe strefy, artystyczne, teatralne i niedające się dobrze określić.
Volanti od lat kilku zajmował tu stanowisko pierwszego ulubieńca, bez rywala... Zosiczowa i inni prorokowali, że zręczny Italo-Francuz zastępcy i następcy mieć nie będzie..!
Zdawał się przeznaczonym na ostatniego z Abencerragów... Umiał on opanować i umysł księżny i — serce, lub to, co się tam przyzwoitem imieniem zwało... Wielkie uszanowanie połączone z wielką namiętnością, prawdziwą czy zmyśloną, było tajemnicą jego potęgi.