Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po obiedzie jak najprędzej pani Zastawska znikła... Chociaż się czuła tu więcej w swoim żywiole niż zwykle, niezwyczajne położenie, uwaga, jaką na siebie zwracała, mieszały ją, — i gdy powróciła do rodziców, ze zmęczenia długo nie mogła wypocząć, a na pytania ojca dać jasnej odpowiedzi...
Po wyjściu pani Zastawskiej, z przekąsem zapytała Jadzia ks. Eustachego, jakie na nim uczyniła wrażenie?
— Uważaliśmy wszyscy — dodała, żeś książę pilno ten piękny owal i wyraziste oczy sąsiadki studyował... Prawda, że to twarzyczka Madonny??
Książę zażartował niezręcznie, wdał się w krytykę nieszczerą, zbałamucił się i zdradził niezgrabnością tłómaczenia. Zaręczał, że mu się nie wydała wcale tak piękną, że bądź co bądź brakło dystynkcyi, tego czegoś...
Młoda pani nieubłagana, poczęła ze śmiechem sprzeczać się z kuzynem, dowodzić, że śliczna Milka była zachwycająca, i dodała, że — oprócz tego lubiła się po księżycu przechadzać w parku... gdzie Celestyn pierwszy zrobił z nią znajomość i odkrył tę gwiazdę.
Nie przeczył temu zagadnięty, ale z takim chłodem się przyznawał do tego — iż go o żadną płochość nie można było posądzić.
Mały ten wypadek — wpłynął może tylko na stosunek adoratora do pani Jadwigi. Stała się dla ks. Eustachego chłodniejszą, odzywała się do niego szydersko, i księżna matka ze swych zaprosin nie miała się cieszyć powodu.
Tak jakoś dotąd małe intrygi, któremi małżeństwo starano się oplątać — nie miały powodzenia.