Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mówiono wiele jeszcze o zgubnych skutkach wszelkich mezaliasów, i ks. Eustaszek późnym wieczorem, w najlepszem usposobieniu odjechał...




Pierwszą myślą księżny matki było w Zbyszewie na córkę oczekiwać i tam przyjąć powracającą. Niecierpliwiło ją wyglądanie ciągłe i zwłoki, a że stęsknioną była do swej Jadzi zmieniła wkrótce pierwsze postanowienie i zamierzyła spotkać się z córką w Warszawie, zapowiadając Podrobie, aby wszystko miał w pogotowiu, bo natychmiast razem do Zbyszewa przybędą.
Księżna gdy raz powzięła myśl jakąś, a nic jej do wykonania nie przeszkadzało, niecierpliwiła się i natychmiast przyprowadzała do skutku. Jednego poobiedzia zażądawszy wybiedz do Warszawy, wyprawiła list do córki, a nazajutrz była już w drodze... Tu nudziła się trochę, bo nawet najukochańszej Żuliety nie miała, od czasu wesela przebaczyć jej nie mogąc, że się wymówiła od przybycia. Pierwszego kroku dla przejednania uczynić nie chciała. Z dnia na dzień spodziewani byli państwo Kormanowscy; tymczasem list nadszedł już z drogi, że Jadzia się czuje cokol-