Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

styn rozpaczliwym listem wezwał Michała, który nadbiegł natychmiast do dworku i zastąpił tam wdowie syna.
Księżniczka zaledwie dozwoliła Celestynowi pójść za trumną ojcowską, i gniewała się że ją opuszczał na chwilę dla swoich. Pierwszy raz młode małżeństwo w dniu ślubu już musiało się posprzeczać. Celestyn obstał silnie przy obowiązku względem zwłok ojca, i utrzymał się przy swojem, czego mu Jadzia darować nie mogąc, rzuciła w oczy gorzką wymówką, że rodzinę swą więcej od niej kocha, gdy ona — wszystko i wszystkich poświęciła dla niego.
Celestyn zaledwie zdołał ją przebłagać łzami, — lecz w duszy już pozostał zaród żalu, wymówka niewdzięczności. Księżniczka nie zapomniała mu nigdy, iż dla niej nie wyrzekł się przeszłości...
Celestyn musiał się w przeciągu tych pierwszych kilku dni wymykać do matki i siostry niepostrzeżenie, a za każdym powrotem, znosić nieskończone wymówki. Naostatek choć słaba jeszcze, Jadzia zapowiedziała wyjazd natychmiastowy, dla tego tylko, aby męża oderwać od jego rodziny.
To pierwsze zajście małżeńskie, tem pełniejsze było goryczy, że w sumieniu swem zazdrosna księżniczka czuła, iż słuszności za sobą nie ma, i że każdy człowiek z sercem musiał ją przyznać mężowi. Księżna matka była świadkiem tych sporów, i chociaż się zachowała biernie, stawała po stronie córki, a nie bez pewnego wewnętrznego ukontentowania patrzała na to, spodziewając się, iż wypadek ten miłość Jadzi dla męża ostudzi.