Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ścinnością serdeczną, któraby wrogów nawet przejednać potrafiła. Pułkownik mógł się przekonać, iż żadnych tajemnic do ukrywania nie mieli; wszystko było odkryte, jawne, gdyż nic osłaniać nie potrzebowano. Wszyscy oni okazywali się takimi, jakimi ich Bóg stworzył.
W Paryżu posła tego zpowrotem oczekiwano z niecierpliwością. Ks. Bourbon szczególniej niepokoił się wrażeniem, jakie mógł raport uczynić, a przeciwnicy wyzyskaćby go nie omieszkali. Stało się jednak inaczej, niż ułożonem było; Vauchon, zmuszony zwrócić się z drogi do swojego regimentu i powrót opóźnić, przysłał na piśmie sprawozdanie, które brzmiało:

„Dobrze się rozpatrzywszy we wrażeniu, jakie wielki wypadek obecny uczynił na umyśle króla Stanisława, zdaje mi się, że usposobienie jego i uczucia w taki sposób będę mógł określić. Powiada on, że tak jest przejęty tem dziełem Opatrzności, iż lękałby się zachwiać wolę Bożą, gdyby w sercu pożądał czegoś więcej, nad to wywyższenie, jakie go spotkało obecnie, czy to nowe jakieś osnuwając plany, czy wznawiając te, które mu się nie powiodły, lub żądając pomsty nad nieprzyjacioły i jednania sobie przyjaciół nowych. Pan ten nie po raz pierwszy cierpi od złej doli. Czuje on, jak przystało, wielkie swe szczęście, ale niem nie jest olśniony. Stał się dobrym Francuzem, nie mając na teraz ani pragnienia, ani woli innej nad to, co zgodnem jest z interesami państwa. Najzupełniej gotów być posłusznym woli króla i życzeniom j. wysokości księcia Bourbon. Nie należy się obawiać o to, aby mógł mieć kiedy jaki cel inny, nad wskazane. Wszelkie jego starania i zachody skończone, nie pozostaje mu nic więcej nad to, by ręce wznosić do nieba, prosząc Boga o błogosławieństwo dla księżniczki Marji, której los stanowi w życiu jego najświetniejszą epokę.
„Co się tyczy zwrotu dóbr jego, znajduje, że byłoby z ujmą godności króla zajmować się tą sprawą