mi nie zrobił. Mój kompetytor August słynie z doskonałego.
W godzinę potem Włodek miał zaszczyt kawalera de Méré przedstawić królowi Leszczyńskiemu, który go o Paryż rozpytywać począł. Lozilières, choć ostrzelany z różnemi majestatami, widocznie był króla Stanisława powagą poruszony, a prostota, z jaką występowała królewna, czyniła na nim wrażenie onieśmielające. Stał się skromnym i pokornym.
Przy stole rozmowa, otwartość starego pana, spokój i pogoda rozlane na twarzy, poufałość jego z otaczającymi, czułość dla córki, obejście się z gościem niewymuszone i dobroci pełne wprawiały Lozilières’a w zachwycenie. Wcale czego innego spodziewał się po tym królu północy, wydziedziczonym, wygnanym, wystawiano go sobie rycerzem nieco rubasznym, a znajdując nawpół paryżanina, pełnego swobody, dowcipu i wcale nie narzekającego na losy.
Co krok go tu spotykała niespodzianka i zdumienie. Królewna Maruchna weselszą jakoś i rozmowniejszą była niż zwykle, ale do tych dam, które paryżanin widywał, wcale niepodobną. Dowcip jej miał cechę inną. Naiwność tej córki króla, występującej w prostej sukience „sans paniers“, nieuróżowanej, nieubielonej, nieokrytej klejnotami — zdawała mu się nieprawdopodobną. Widział w niej żywą sielankę Boucher’a. Właśnie do takiej dzieweczki podobnym był ideał XVIII wieku, a miała tytuł królewski i była prawdziwą królewną. Lozilières patrzył i słuchał.
Król trochę surowo się wyrażał o sztuce i artystach, ale kawaler de Méré zgadzał się z nim zupełnie, nie bronił ich i nie miał wcale zarozumiałości, czem sobie go pozyskał. Usposobiony szydersko, gotów był żartować z samego siebie. Przyznawał się do tego, iż malował, że w niedostatku talentu miał wielkie zamiłowanie sztuki, ale wcale się nie chwalił, a o malarzach znanych odzywał się z przekąsem.
Wrażenie, jakie na zepsutem dziecięciu dworu regenta i XVIII wieku czynił ten król bez królestwa,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/60
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.