Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

już lata cierpienia obyć się dozwoliły, przystawało tak dawnemu trybowi życia Leszczyńskiej, temperamentowi jej i charakterowi, iż teraz może, rozczarowana, na żadne inne zmienićby go nie chciała. W tem ciasnem kole, jakie sobie zakreśliła królowa, była swobodną, a nie mając wymagań wielkich, umiała sobie starczyć tem, co jej dawano lub co sobie z pomocą prezydenta wyprosić mogła.
Życiu temu męczennicy nie brak niekiedy pociechy. Król Ludwik XV czuł to i wiedział, że polityka jego, postępowanie, obyczaje, fantazje obudzały przeciwko niemu opinję całego narodu, z którą musiał walczyć; królowa miała dowody tego codziennie, że ją czczono i cnotę jej cenić umiano. Lud zwał ją „dobrą królową“, jeszcze, gdy „le bien aimé“, Ludwik, niegdyś istotnie „ukochany“, stał się wstrętliwym. Nie ubiegała się ona wcale o to uznanie, nie ukazywała się publicznie, skrywała ze swoją pobożnością i dobremi uczynkami, ale o nich wiedzieli wszyscy, czuli ją w delfinie, którego każde słowo, powtarzając z ust do ust, dawały sobie tłumy; jej narzędzie widziano w Adelajdzie, jej natchnienia szukano we wszystkich królewnach, które zyskiwały w miłości narodu tyle, ile ojciec tracił.
Wśród rodziny swojej nawet i dzieci królowa była odosobnioną, nie zawsze mogąc pochwalać śmielsze występowanie przeciwko królowi, ani nawet ścierpieć głośnego narzekania na to, czego wolała nie widzieć, gdy zapobiec nie mogła.
Ludwik XV od zbyt czujnych oczu uchodził najczęściej razem z margrabiną do wybranych przez nią i nagle ukochanych a równie prędko porzucanych chwilowych rezydencyj: do Crécy, które było trochę za odległe od Wersalu, potem do la Celle, do Montretout i najulubieńszego Bellevue. Królowa przesiadywała stale, zamknięta w swoich pokoikach, w Paryżu lub Wersalu, niekiedy tylko odwiedzając z przyjemnością swoje karmelitki w Compiègne.
Mniejsze jej pokoje w Wersalu składały się z sa-