Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o niego królowa; z szałem radości niesłychanej powitano przyjście jego na świat... Dwór i król, który śmieszną wagę przywiązywał do etykiety i ceremonjału, zapragnął obchodzić narodziny delfina z całą tradycjonalną pompą, bodaj średniowieczną.
Ale około siedemnastu lat upłynęło od narodzin ostatniego delfina, wszystko było zapomniane, musiano szukać wspomnień, które odżywione być miały.
Królowa przypomniała jeszcze ten moment życia swojego, jako jeden z najszczęśliwszych. Dziadowi zdawało się, że zapytując teraz o delfina, serce uciśnięte matki pocieszy i da jej zapomnieć o doznanem upokorzeniu.
Po krótkim przestanku zwrócił się do niej, zapytując o delfina, dając poznać, że radby wiedział, co on względem nowej zamierzał metresy, przeciw której tak się groźno stawił z początku. Marja milczała nieco, bo dotknięta struna brzmiała boleśnie w jej duszy.
— Ojcze mój, — odezwała się po namyśle — nie potrzebujesz nawet pytać o Ludwika. Burzył się, musiałem użyć całej mojej przewagi nad nim, aby skłonić go do pobłażliwości. W pierwszej chwili, gdy nas wieść doszła o wyborze tej Poisson, miał mocne postanowienie sprawcę tego skandalu, Bineta, który się zowie jej krewnym, zmusić do ucieczki groźbą gwałtu, którego chciał użyć, aby go oddalić. Ale możnaż było dozwolić, ażeby wystąpił przeciwko ojcu własnemu?
— Nigdy w świecie! — przerwał strwożony Leszczyński.
— Ja nie mogłam i nie miałam ani prawa, ani siły wojować z mężem; — ciągnęła dalej królowa — on nie powinien był postępowaniem swojem mojego potępiać. Klękał przede mną, abym się opierała i protestowała przeciwko nowemu zgorszeniu... ale cóżem ja począć mogła? Sprzeciwiać się królowi, było to tylko przyśpieszyć spełnienie tego, co postanowił...