Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

marzycielkę, którą do izby dzieci i zakrystji odesłać należało, najmniejszej nie dając nadziei, aby do rządów przypuszczoną była.
Jakiemi argumentami potrafił Fleury przekonać młodego króla, że powinien był z taką surowością nielitościwą obchodzić się z królową, — pozostało tajemnicą. Widocznem było, że plan kardynała wykonywał się pod jego nadzorem i bez najmniejszej trudności ze strony Ludwika.
Patrząc na to, co się działo dokoła, i licząc ruiny, ks. Bourbon stracić wkońcu musiał wszelką nadzieję utrzymania się na czele ministerjum. Pozostał sam, a królowa była bezsilną. Popierając jego sprawę, straciła miłość króla i pozostała zupełnie bierną, bez żadnego znaczenia, z bardzo małą garstką ludzi, którzy się wstydzili ją opuścić lub kochali. Ten dwór wiernych jej codzień się zmniejszał...
Ilekroć chciała cokolwiek bądź wyrobić dla siebie u męża i zwracała się wprost do niego, — zimno, jednostajnie, odsyłał ją do kardynała... Była to kara za uchybienie mu — tak daleko się rozciągająca, że Fleury nie tylko urzędownie rozporządzał wszystkiem, co królowej się tyczyło, ale stał się nadzorcą i stróżem nad nią, pozwalającym sobie wskazywać jej, co czynić miała.
Dotąd jednak ks. Bourbon zwał się jeszcze ministrem, ale zamiast pracować z królem, czego się ciągle domagał, zmuszonym był dla upokorzenia odnosić wszystko kardynałowi, bez którego rozkazu nic się nie działo.
Paryż na te naprężone stosunki ludzi, otaczających króla, patrzał z gorączkową ciekawością. Obiecywano sobie z tego najrozmaitsze następstwa. Widocznem było, że Fleury miał wszystkiem zawładnąć, królową usunąć, rozwód wyrobić. Nie godzono się jednak na to, czy nowa jej miejsce zastąpić mogła; przepowiadano panowanie metres, — ale dotąd na dworze Ludwika XV nie widać ich było, życie króla się nie zmieniało. Polował tylko namiętnie, a potem z wesołymi to-