Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wiadomością tą rażona boleśnie królowa, tegoż dnia zażądała widzenia się wprost z kardynałem. Fleury, który się tem napawał, gdy jej mógł przykrość wyrządzić, nigdy nie odmawiał rozmowy, bo ta zawsze cios zadany cięższym czyniła jeszcze. Więc i tym razem bytność swoją przyrzekł. Wszedł wkrótce potem zadumany, witając królową w sposób lekceważący i spytał: czego tak nagle mogła żądać od niego?
— Chciałam w. eminencji zapytać, — zawołała niezmiernie poruszona Marja — co zawinił Paris-Duverney, czem zasłużyła na dotykające ją wygnanie pani de Prie?
— Względem mnie — odparł kardynał, stawiąc siebie zuchwale na pierwszem miejscu — wcale nic nie zawinili oboje, ale nalegam, aby ich książę oddalił, bo oni szkodzą i jemu, i w. król. mości.
— Ja nie mogę tego na sobie wymóc, abym się z nimi rozstała; — zawołała królowa — nie mam do tego najmniejszego pozoru nawet... Jestem z ich usług zupełnie zadowolona. Paris-Duverney jest sekretarzem moim. Oni żądają i mają prawo wymagać tego, aby im dowiedziono winy. Rozstanie się z nimi będzie dla mnie nadzwyczaj bolesnem.
Kardynał poruszył ramionami, jak zwykle, i nie raczył nawet odpowiedzieć. Często tak zbywał pytania królowej pogardliwem prawie przemilczeniem. — Królowa, nie mogąc już dłużej wytrwać, wybuchnęła gniewnie.
— Król nietylko dla moich sług jest teraz niechętnym, dla mnie samej stał się obojętnym, ostygł... Jestem najnieszczęśliwszą.
Fleury spojrzał z góry na zgnębioną, biedną królową, ale boleść jej nie uczyniła na nim najmniejszego wrażenia.
— Jam temu nic nie winien wcale — odezwał się sucho, dając bardzo wyraźnie do zrozumienia, że wszystkie swoje nieszczęścia winna była przypisać sobie samej.
Królowa chciała przedłużyć rozmowę i wymóc na