Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się mógł zbliżyć do królowej, dowiedzieć się zdołał dokładnie, co się z nią i u niej działo.
Jeden z Parisów był z nim w dobrej przyjaźni. Po drodze z Meudon, spotykając znajomych, miał czas potwierdzającemi się, groźnemi wieściami przerazić się...
Słowo „rozwód“ latało w powietrzu, jeden po drugim przyjaciele Włodka potwierdzali mu to, że o rozwodzie na dworze mówiono już głośno, bez ogródki, jako o rzeczy postanowionej.
Biedny poseł tracił głowę.
W Paryżu stosunkowo wyglądało to mniej straszno; tu jeszcze powątpiewano o ostatecznem rozwiązaniu. Włodek zbierał właśnie relacje różne, układając, jak je miał podać Leszczyńskiemu, gdy Marja, obawiająca się, aby ojca jej doniesieniem jakiem przesadzonem nie przestraszono, usiadłszy list pisać naprędce, w wiadomem miejscu Włodka szukać kazała, domyślając się, że przybyć powinien.
Wierny sługa miał czas rozmyślić się, rozsłuchać, porównać opowiadania i ułożyć własne tak, aby niem króla nie przerażać. Stary Leszczyński miał w najgorszych razach dosyć siły ducha, aby się nie dać pognębić wypadkom.
Dowiedziawszy się o scenie z Bourbonem, odmalowanej mu jaskrawo, król Stanisław poszedł naprzód do kapliczki się pomodlić. Klęczał długo z oczyma w niebo wzniesionemi i wstał uspokojony.
W duszy jego mówił pocieszający głos Boży:
— Nie lękaj się boleści, ani sromu, ani poniżenia, ale chwal Imię Pańskie, bo wybranym swoim zsyła On krzyże.
Łatwo sobie wyobrazić, z jakiemi siłami do walki występowali ci ludzie przeciwko społeczeństwu zepsutemu, którzy, zamiast puklerza i oręża, mieli tylko jedną tę wiarę głęboką. Co mógł taki król Leszczyński z córką bogobojną przeciwko Ludwikowi XV, Voltaire’owi i Richelieu!
Wychodząc z kaplicy, król spostrzegł Włodka, któ-