Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Twarz królowej blada świadczyła o przejęciu uczuciem, w którem bojaźń brała górę. Poszanowanie, miłość pokorna służebnicy, nakoniec przeczucie ofiary, która życie swoje przynosi panu swemu, wiązały się z sobą... W pierwszem zamienionem wejrzeniu i on, i ona mieli objawienie przyszłości. Trwało to jeden błysk tylko, ale dwie te dusze, które święty węzeł miał połączyć, poczuły się wzajemnie. Król wyczytał na jej twarzyczce dziewiczej pokorę poświęcenia, miłość żony, rezygnację męczennicy, a posłuszeństwo rozkochanej istoty, której on miał być całym światem, — ona w nim czuła pana, którego miłość być miała despotyczną, samolubną, dziwaczną, ale namiętną i wytrwałą.
Gdy dwór, poczynając od księcia Bourbon, w tej pani, starszej wiekiem od małżonka, córce filozofa, wykarmionej mądrością rodzica, spodziewał się niewiasty mężnej, mającej panować mężowi i prowadzić go — Marja od dnia tego wiedziała już, że nigdy mu rozkazywać nie będzie, a zawsze ulegać.
Młodzieniaszek ten, wydający się tak łatwym do zawojowania tym, co go powierzchownie znali, dla niej był już takim, jakim miało wyrobić go życie.
Po krótkiem przywitaniu, które także etykieta ścieśniała do bardzo małych rozmiarów — powozy szły dalej do Moret... Stąd już o świcie nazajutrz królowa, przybrana raz ostatni w najprostsze swe codzienne sukienki — wyruszyła do Fontainebleau.
Tu panowanie ceremonjału i mistrza ceremonji rozpoczynało się z całą surowością reguł, tradycjami uświęconych. Świetne, krocie kosztować mające uroczystości, następujące jedne pod drugich bez przerwy, zapowiadały się na dni następne.
Królową otoczył tłum, chciwy widzenia jej, odgadnięcia, sądzenia, tysiące oczów skierowały się ku tej wybranej, w której wyniesieniu Leszczyński widział pobożnie cud Opatrzności, a ludzie tylko losu dziwactwo, lub intryg a rachub wypadek.
— Jest to wprost un conte de fées, — mówili do-