Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie dopuszczą cię do usług, — zakończył król — a jej tylko one kłopotu przyczynią.
Nie poprzestali na tem ani stara Moszyńska, ani on.
Stanął w tajemnicy przed królem projekt, aby Włodek szukał sobie środków umieszczenia się w Paryżu.
Podejrzewał go Leszczyński i zgóry mu zapowiedział:
— Pamiętaj, że ja ciebie bronić nie będę, gdy popadniesz, bom przestrzegał.
W uroczystem poselstwie po królewnę wysłani zostali książę d’Antin i markiz de Bennau.
Uprzedzeni oni byli, że znajdą rodzinę królewską, ale jakby z prastarych wieków cudem przeniesioną w te czasy — obyczaj patrjarchalny, mowę prostą, obejście się otwarte i szczere; ale obaj posłowie, mimo zapowiedzi i przestrogi, znaleźli więcej, niż się spodziewali i do czego byli przygotowanymi. D’Antin był zachwycony i powtarzał, że mu się zdaje, jakby czytał poemat jakiś, gdy z tą rodziną obcuje.
Po Paryżu chodziła pogłoska, iż Marja nie jest piękną... W istocie piękność jej tak była różną od wypieszczonych twarzyczek bogiń paryskich, że z niemi porównywaną być nie mogła; ale była w niej prawda, życie, coś ujmującego i chwytającego za serce, czego paryskie zalotnice nie miały. Wdzięk młodości łączył się tu z powagą wielką, a powaga nie odejmowała naiwności dziecięcej prawie.
D’Antin, którego zasypywano pytaniami i listami, odpisał raz hrabiemu de Morville: „Przyznaję, że królewna piękną nie jest, pozwalam nawet na to, że brzydka, ale mi się podobała nad wyraz wszelki“. Inni, jak Conflans, utrzymywali, że nie była ani brzydką, ani piękną, ale niesłychanie miłą.
Przybycie Leszczyńskich do Strassburga, spodziewane poselstwo uroczyste od króla tysiące Alzatczyków, a nawet ciekawych paryżan sprowadziły do tego miasta.