Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/373

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
363
1430.

zgromiony przez Zbigniewa Oleśnickiego umilkłszy, tegoż dnia cicho z Wilna odjechał. Witold już chory zaraz do Trok się wybiérał, a król przeprowadzić go życzył, i oba wyjechali konno za miasto. Witold na wrzód między łopatkami cierpiący, wzruszeniami osłabiony, z konia upadł i omdlałego do wozu, którym jechała xiężna Juljanna, wsadzić go musiano. Tak do Trok zajechał. Wypadek ten zdarzył się d. 15 Października.
Już na łożu śmiertelném Witold myśli swéj nie rzucał jeszcze, owszem nalegał znowu na króla natarczywie, usilnie aby mu się umierającemu nie sprzeciwiał. Ofiarował się pośredniczyć między cesarzem a królem, między Krzyżakami a Polską, na co Jagiełło zgadzał się warując, aby cesarz i Krzyżacy na to się pisali. Co do koronacij przynaglony król tém się składał, że odjeżdżając z Polski dał słowo senatorom, iż nic bez dołożenia się ich nie uczyni.
Xiążęta Szlązcy oświadczyli się z gotowością służenia Jagielle, ostrzegając go o przechwałkach Zygmunta, który miał powiadać, że kość rzucił między braci, i że się o nią zagryzą! Część już prawdy w tym była, jeden z nich leżał na łożu śmiertelném.
Pomimo oporu Władysława, konający już prawie Wielki xiąże dopraszał się jeszcze téj nieszczęsnéj korony dla siebie i żony swojéj, choćby na godzinę przed zgonem miał ją na skroń włożyć. Napróżno jednak wysłani do Zbigniewa, który się temu najmocniéj sam prawie opiérał, Mikołaj Sępiński i Małdrzyk z Kobiela, ofiarami, prośbami i pochlebstwy pokonać go chcieli; kapłan-obywatel pozostał nieugięty zawsze jednę mając odpowiedź na ustach. Próżno najwyższe dostojeństwa w Litwie mu ofiarowano, otwiérano skarbiec, grożono, Zbigniew odpowiadał ciągle: że lubo Witold godzien jest najwyższéj godności, ztémwszystkiém