Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.2.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szpiku kości. Miał wszystkie wady i przymioty swego stanu; lecz wykształcenie i podróże dały mu jasny pogląd i sąd nawet na własne sprawy. Grzeszył i wyśmiewał się sam z siebie, a niekiedy nawet umiał się wstrzymać od popełnienia niedorzeczności, choć pochop do niej miał wielki.
„Chłop serdeczny“, jak się dawniej wyrażano, Wojtek zawsze wesół, ochoczy, pracowity, zwłaszcza gdy to robił, co na nic się nie zdało, był ulubieńcem wszystkich, którzy go znali.
Ktoby go słuchał malującego świat własny i to, czem był otoczony, wziąłby go niewątpliwie za najsurowszego cenzora, za Katona — ale w życiu Wojtek dla siebie i drugich wielkie czynił ustępstwa.
Ożeniwszy się z miłości dla ślicznej żony, po której nie wziął ani złamanego szeląga, Wierzbięta, od lat trzech szczęśliwy, siedział w domu i o całym zapomniał świecie.
Majątku po rodzicach odziedziczonego, choć w młodości żył niezbyt oszczędzając, nie nadwerężył wiele, nie zrobił długów znacznych — i było mu na świecie dobrze.
Drugą już córeczkę nosił na rękach i pieścił. Wciągu tych lat trzech utył, odrobinkę wyłysiał, ale był jeszcze bardzo pięknym mężczyzną, — tak jak jego Terenia śliczną jeszcze kobieciną.
Makolągwa Wierzbiętów podobna była do ty-