Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.2.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakież choć zdala uczynił na panu wrażenie Nitosławski?
To pytanie natrętne nieprędko wywołało odpowiedź. Skrzywiły się usta Horpińskiemu.
— Z wrażenia trudno mi się wytłómaczyć — dodał powoli. — Już tosamo, iż Nitosławski jest tak śmiesznie do mnie podobnym, nie mogło obudzić sympatyi. Hrabia w życiu musiałeś tego doświadczyć, że podobieństwa się odpychają, a przeciwieństwa pociągają.
Hrabia Antoni wziął to za żart dowcipny i mocno się śmiać począł.
— P. Wacław — rzekł — jest nader miłym, towarzyskim i najlepszego tonu człowiekiem.
— Nie wątpię — zbył krótko Horpiński.
Hrabia Antoni miał dosyć wprawy i doświadczenia, aby umieć naprowadzić gawędę, gdzie mu było potrzeba. Wrzucił pytanie, dosyć umotywowane: z których stron właściwie był Horpiński?
Sylwan przyjął je zimno — bo nie poraz pierwszy go tak zagadnięto.
— A! — rzekł z uśmieszkiem — bardzo mi trudno odpowiedzieć na to. — Sierota, wychowywałem się wędrując, nigdzie prawie nie bawiąc dłużej. Podróżowałem wiele, od lat kilku już prawie stale bawię w Warszawie. Familii nie mam nigdzie,