Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.1.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dziwny to, ale tysiąckroć stwierdzony fenomen, że wrażenia i uczucia, jakie wywołują nowe znajomości, są niemal zawsze jednakie. Jeżeli ktoś w nas wstręt obudza, możemy być prawie pewni, że i my musimy mu być wstrętliwi; taksamo przyjazne usposobienie jest wzajemnem. Tych miłości, które są opłacane nienawiścią, o jakich prawią stare i nowe romanse — na świecie niema. Zmysłowe żądze mogą się obejść bez wzajemności, bo są czysto źwierzęce: tam gdzie dusza ma udział jakiś, prawa attrakcyi i odpychania nie cierpią wyjątku. Paczuski, raz wyrobiwszy w sobie jakąś niechęć ku Horpińskiemu, mógł się więc instynktowo spodziewać, że mu ona równą zostanie opłacona.
Pani Bydgoska, którą z wieczora od Zawierskich odprowadzał do jej mieszkania, jak zwykle, zapytała go, naturalnie, o tę nową znajomość.
Emil nie chciał się zdradzić przed nią ze swym wstrętem i podejrzliwością przeciw Horpińskiemu; ale odpowiedź jego dawała do myślenia.
— Człowiek to bardzo miły, dobrze wychowany, przyjmowany wszędzie — rzekł, cedząc słowa rozważnie — ma tylko to jedno przeciw sobie, że właściwie nikt go nie zna, nikt nic o nim nie wie. Od bardzo dawna przebywa w Warszawie, umiał sobie zjednać wstęp wszędzie, nic mu zarzucić nie podobna... zdaje się majętnym; ale nikt nie wie,