Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nabiegawszy po bibliotece, pod wieczór ukradkiem poszedł ku stajniom.
Stajnie te radziwiłłowskie, chociaż książe sam jeźdźcem szczególnym nie był, a coraz większej nabywając otyłości i wzrok mając słaby, nie rad się konno puszczał, bo raz siadłszy na koń, zuchwale się z nim obchodził — obfitowały w konie cugowe, to jest woźniki okazałe, najrzadszych maści: izabelowe, białe, taranty, i t. p., w wierzchowce wschodniej krwi, szczególnie hiszpańskie konie, naówczas wielce ulubione, chociaż ciężkie i z głowy baranie przypominającemi. Oprócz koni dworzan, urzędników, kozaków, bojarów, samych pańskich stało tam tyle, że dozór nad niemi aż trzem koniuszym był powierzony. Dozór mieli nad stajnikami koniuszowie: Borzęcki, Kamiński i Szabański, ale oprócz nich urzędników pomniejszych nad masztarniami, wozowniami, powozami, przy obrokach i rejestrach było kilku, a pachołków i czeladzi bez liku.
Sekretarzem Borzęckiego przy rejestraturze, był od roku przeszło młody szlachcic, blady, niepozorny, słusznego wzrostu, chudy, o którym tylko tyle wiedziano, że pochodzić miał z kijowskiego. W mowie też z rusińska zarywał, ale mało kto go znał i on mało z kim obcował. Szerejko tylko, który z każdym nowo-przyby-