Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nych; panów: Platera, kasztelanica smoleńskiego, Obuchowiczów, Kuncewiczów, Morykonich, Oskierków, Brzostowskich.
Z Nieświeża na obiad nie nadjechał nikt, ale co chwila spodziewano się księcia wojewody, który wkrótce, w towarzystwie brata, grona obywateli i przyjaciół nadciągnął.
Chociaż dzień był dosyć chłodny, wiele osób na ganek i do ogrodu powychodziło, bo dwór, acz obszerny, nie mógł napływu coraz większego gości pomieścić. Książe przysiadł się najprzód do króla, który starał się go zabawić, ale rozmowa, nawet przy pomocy Platera i ks. Naruszewicza, nie szła bardzo raźno. Ani król do tonu wojewody, ani on do królewskiego się nie mógł nastroić.
Król do poufałości serdecznej starał się skłonić, książe ciągle ze zbytnią weneracyą i uszanowaniem prawił komplementy niezbyt udatne.
Przez czas jakiś trwały konwersacye te nużące w sali i w ogrodzie, które się tem skończyły, że wojewoda z bratem wzięli na ustęp Komarzewskiego i oświadczyli, że kawaleryi ustępują pierwszeństwo. Miała więc równa liczba, dwudziestu kawalerzystów i tyluż ordynackich złocistych rycerzy, przy wyjeździe z zamku towarzyszyć Najjaśniejszemu Panu, a przy poko-