Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
365





XXVIII.

Nazajutrz, była to wigilja Bożego Narodzenia, przeor z rana usiadł dyktować odpowiedź, którą już w umyśle miał gotową; jak wszystkie jego listy, odznaczała się ona umiarkowaniem wielkiém, natchnioną znajomością serca ludzkiego i nadzwyczajną zręcznością, gdyż w Kordeckim męztwo i stałość, jakich dał dowody, nie wyłączało ostrości dowcipu, rzekłbym przebiegłości, gdybyśmy do tego wyrazu nie przywiązywali zbyt absolutnego znaczenia. Bolał on nad użyciem téj broni, do któréj wzięcia zmuszały okoliczności, opierał się traktowaniu dla zwłóki tylko, ale Zamojski przekonywał go zawsze, że w wielu razach jest to sposób jedyny.